Kliknij tutaj --> 🦧 misje do afryki dla wolontariuszy
Ponadto uzgodniono pomoc finansową, zwłaszcza na działania zmierzające do poprawy poziomu ochrony ludności i odporności na klęski i katastrofy, dla pięciu projektów pilotażowych, do których w 2012 r. zaangażowano ok. 150 wolontariuszy. W lutym 2014 r. Parlament Europejski przyjął w głosowaniu tę inicjatywę.
Działania w ramach projektu „Powrót do przyszłości” 2011-2013 Szkolenia dla wolontariuszy, którzy powrócili z misji zagranicznej Przeprowadziliśmy szkolenia dla wolontariuszy, którzy powrócili z wolontariatów zagranicznych, mające na celu dostarczenie im wiedzy i umiejętności w popularyzowaniu wiedzy z zakresu Edukacji Globalnej.
Zaktualizowano 16 stycznia 2019 r. Narodów Zjednoczonych (ONZ) prowadzi szereg misji pokojowych na całym świecie. Począwszy od 1960 r. ONZ rozpoczęła misje w różnych krajach Afryki. Podczas gdy w latach 90. miała miejsce tylko jedna misja, zamieszki w Afryce nasiliły się i większość misji była prowadzona od 1989 roku.
Akcje misyjne. Witraże dla Afryki. Kaplica lub kościół to wyjątkowe miejsce spotkania człowieka z Bogiem. Musi być godne, dostosowane do mentalności i poczucia estetyki modlących się tam ludzi. Piękne witraże są tego wyrazem. Rzemieślnicy z Togo, wytwarzający witraże, nie chcą emigrować lecz żyć i pracować u siebie.
Szkolny Klub Wolontariatu. Bądźcie życzliwy. Pod takim hasłem Szkolny Klub Wolontariatu zorganizował dzień życzliwości. W bibliotece przygotowaliśmy pocztę życzliwości, dodatkowo poprosiliśmy uczniów o ubraniu się na niebiesko. Dla tych co świecili z nami na niebiesko czekał.
Site De Rencontre Gratuit Et Sérieux Belge. Zapraszamy Cię do wsparcia naszych działań! Aktualnie organizujemy zbiórkę na przenośny gabinet okulistyczny, z którym nasi Wolontariusze dotrą na wioski w najodleglejszych zakątkach Afryki - gdzie nigdy nie było lekarza, a oczy leczy czarownik zakrapiając je sokiem z gdzie okulary ratują życie - dzięki nim mieszkańcy Afryki mogą usunąć pchłę piaskową, tym samym nie dopuścić do rozwinięcia gangreny!Razem możemy więcej!Jesteśmy grupą lekarzy okulistów, optometrystów oraz wolontariuszy, którzy od 2012 roku wyjeżdżają na misje do krajów Afryki - do dzisiaj zorganizowaliśmy 28 misji medycznych w 8 krajach. Głównie wyjeżdżamy do Ghany, Kamerunu, Tanzanii, Kenii, Ugandy, a od zeszłego roku także na Madagaskar. Współpracujemy ze stowarzyszeniami, fundacjami, katolickimi ośrodkami misyjnymi oraz wszędzie tam gdzie nasza wiedza i doświadczenie może przynieść owoce w postaci wyleczonych chorób oczu czy poprawy jakości widzenia. Na misjach badamy pacjentów i leczymy choroby oczu oraz dobieramy korekcje okularowe. Zbieramy pieniądze na zakup specjalistycznego sprzętu okulistycznego, który pozwoli nam zorganizować lekarski gabinet okulistyczny w każdych afrykańskich organizowanych przez nas misjach pacjentami są dorośli i dzieci, mężczyźni i kobiety. Udzielamy pomocy wszystkim bez względu na pochodzenie, wyznanie, kolor skóry, wyznawane poglądy. Słowem jeśli tylko możemy pomagamy każdemu dopóki wystarcza nam sił. Nasz zespół tworzy 18 osób, którzy od początku akcji Okuliści dla Afryki przebadali łącznie około 12 000 pacjentów! Aktualnie nasi Wolontariusze pracują dzięki uprzejmości innych organizacji oraz dzięki prywatnym kontaktom. Za każdym razem wyjeżdżają wyposażeni w sprzęt, który pozwala nam nieść pomoc potrzebującym w każdych warunkach, w szkołach, na wioskach pod drzewem akacji czy na misjach. Z każdym kolejnym rokiem przybywa Wolontariuszy. Z własnym sprzętem będziemy mogli organizować więcej misji, a co za tym idzie – przywracać dobre widzenie większej liczbie osób potrzebujących. Do naszych szeregów wciąż dołączają nowi lekarze okuliści oraz nowi specjaliści optometryści. Koszty misji medycznych w większości pokrywane są z prywatnych pieniędzy wyjeżdżających wolontariuszy. Nie stoją za nami sponsorzy, sporadycznie udaje się czasem uzbierać środki na pokrycie części kosztów transportu. Organizujemy coraz więcej wyjazdów. Aktualnie, w 2019 roku doszliśmy do momentu, w którym działanie wciąż na pożyczonym sprzęcie przestaje mieć rację bytu. Niektóre misje są możliwe do przeprowadzenia w bardzo wąskim przedziale czasowym i jeśli pokrywają się z innymi misjami lub sprzęt pracuje w tym czasie w innym miejscu, wtedy musimy odmawiać potrzebującym lub odkładać przyjazd w czasie. Nie chcemy odmawiać pomocy. Posiadamy zespół wykwalifikowanych profesjonalistów, z zapałem i ogromną energią do pracy w najcięższych warunkach. Chcemy zakupić komplet przenośnego sprzętu okulistycznego aby w pełni wykorzystać potencjał naszych wolontariuszy. Od 2018 roku nasza działalność przyjęła formę Fundacji i jako Fundacja Okuliści dla Afryki zwracamy się do Was z prośbą o pomoc w zebraniu środków na poniższy sprzęt:Autorefractometer z nas kiedyś przeszedł badanie autorefraktometrem w gabinecie okulistycznym czy optometrycznym. Zwykle jest to duże urządzenie, które służy do przesiewowej oceny wady wzroku. Autorefraktometr ręczny to wydajne urządzenie bezprzewodowe pozwalające wykonać badanie wady wzroku. Dzięki temu, że jest lekkie i przenośne, daje nam to możliwość przeprowadzania badań w każdym miejscu! Jest szczególnie przydatne przy badaniu dzieci lub osób starszych przy zaawansowanych chorobach oczu i wadach widzenia. Koszt: 26 000złBezprzewodowy wziernik Fisona Omega. Wygląda niepozornie ale to mercedes wśród wzierników. Wygodny zakładany na głowę pozwala wygodnie pracować z pacjentami. Pozwala na zbadanie dna oka w każdych warunkach także u małych dzieci i osób starszych. Bateria pozwala na kilka godzin pracy, wziernik ten pozwala zachować bezkontaktowość w badaniu pacjenta co zmniejsza ryzyko epidemiologiczne. Koszt: 15 000złKaseta ze szkłami próbnymi. Używamy jej każdego dnia misji. To dzięki niej jesteśmy w stanie trafnie dobrać korekcję widzenia zarówno do dali jak i do bliży. To dzięki niej dobraliśmy korekcje okularowe dla przeszło tysiącom pacjentów! Koszt: 1 200zł Lampa szczelinowa ręczna. Pozwala zbadać przedni odcinek oka. Zbudowana jest w taki sposób że można zmieniać szerokość szczeliny światła i kat jego padania, aby ocenić różne części oka. Każdy nasz pacjent jest za jej pomocą badany. Jest na tyle mała, że nie wzbudza strachu przed badanie u pacjentów nawet u dzieci. Jest lekka, poręczna, mieści się w kieszeni, a bateria pozwala na cały dzień intensywnej pracy z pacjentami. Koszt: 2 600złTablice Snellena Te standardowe tablice pozwalają nam szybko ocenić ostrość widzenia u pacjentów. Potrzebujemy 2 kompletów tablic do badania ostrości widzenia do dali i do bliży. Jest to podstawowe badanie w ocenie czy pacjent potrzebuje korekcji okularowej. Koszt: 200złCały powyższy sprzęt został przez nas wielokrotnie przetestowany w najcięższych warunkach. Dobrze wytrzymuje wysoka temperaturę kurz i pył. Pomóż nam w jego zakupie!
W dniach 12 i 15 lutego br. w naszej szkole miała miejsce po raz szósty akcja „Wyślij pączka do Afryki”. Z uwagi na pandemię częściowo przeniosła się do Internetu, gdzie można było „zakupić” wirtualnego, a na miejscu: w placówce zaopatrzyć się w pysznego, świeżutkiego i pachnącego pączka (każdy pączek był oddzielnie zapakowany, z zachowaniem reżimu sanitarnego). Misjonarze z fundacji Kapucyni i Misje, bo to oni pracują w Republice Środkowej Afryki i Czadzie zamienią przesłaną przez szkolne koło wolontariatu darowiznę na pomoc potrzebującym, ubogim dzieciom, często sierotom, którymi się opiekują. Przeznaczą je na posiłki, kształcenie, leczenie, operacje dla osób niepełnosprawnych czy budowę studni. Dzięki dużemu zaangażowaniu wolontariuszy z naszej szkoły i życzliwości darczyńców udało się zebrać rekordową kwotę 2400 złotych. Bardzo dziękujemy wszystkim ludziom wielkiego serca, którzy włączyli się w akcję, a zwłaszcza Pani Dyrektor Marioli Skrzyńskiej, nauczycielom i pracownikom szkoły, rodzicom, a przede wszystkim uczniom, szczególnie tym najmłodszym z klas I-III i klas sportowych wraz z wychowawcami. Pragniemy również podziękować osobom, które wzięły udział w ubiegłorocznym „pączkowym” spotkaniu w naszej szkole, a obecnie wsparły nas, chociażby przez promocję w pilskich mediach. Organizatorki: Barbara Szczecina Maria Ziembikiewicz
Wielkopolscy studenci po raz kolejny wyjeżdżają na misje do Ghany, Zambii, Rwandy i Kenii w ramach „Praktyk Medycznych w Krajach Tropikalnych”. W tym roku w krajach Afryki i w Peru będzie pracować 11 Pomocy Humanitarnej „Redemptoris Missio”, która organizuje wyjazd, współpracuje z poznańską Kliniką Chorób Pasożytniczych i Tropikalnych. Wolontariusze szkolą się u lekarzy specjalistów, aby przygotować się do pracy w trudnych warunkach. Na miejscu studenci będą pomagać w szpitalach i przychodniach misyjnych. „Żegnamy się z tymi naszymi wolontariuszami i pożegnać nie możemy. Ale wiecie… to są nasze największe skarby, są tacy pełni zapału i radośni, a do tego jeszcze zawsze możemy na nich liczyć… No to jak tu ich nie kochać?” – pytają pracownicy Fundacji na Facebooku. Fundacja „Redemptoris Missio” powstała w 1991 r. Ma na celu tworzenie profesjonalnego wsparcia medycznego dla polskich misjonarzy pracujących wśród najuboższych. Jedna z akcji Fundacji polegała na budowie Centrum Dziecięcego w Kenii, inna na współpracy z poznańskimi lekarzami, którzy przywracali wzrok Kameruńczykom. Obydwie inicjatywy poruszyły wielu Polaków. pgo, / / Fundacja Redemptoris Missio « ‹ 1 › »
Jak może już wiesz, uważam, że wolontariat jest jednym z lepszych sposobów poznawania kultury kraju, który odwiedzasz. Przy tym dokładasz swoją cegiełkę do poprawy rzeczywistości lokalnej społeczności. Sama pracowałam na wolontariacie w Rosji, USA i w Tajlandii – Afryka ciągle przede mną. Dzisiaj zaprosiłam Murata z Turcji, aby podzielił się z nami swoimi wrażeniami z wolontariatu w Kenii. Murat pracuje przy programie dożywiania i pomocy dzieciom z wyspy Mfangano na Jeziorze Wiktorii. Cel organizacji to poprawa warunków życia lokalnej społeczności wyspy. Zdecydowałem się zostać wolontariuszem, bo chciałem zobaczyć różne zakątki świata. Uwielbiam spędzać czas z ludźmi, poznawać ich kulturę, historię, próbować jedzenia. Myślę, że dlatego chciałem wyjechać na wolontariat. Znalazłem organizację przez portal workaway. Chcąc wyjechać na wolontariat, musiałem znaleźć odpowiednią organizację spełniającą moje oczekiwania. Myślę, że każdy ma swoje kryteria, kiedy szuka kolejnego hosta. Ja zwykle szukam wolontariatu, który pomaga lokalnej społeczności bardziej niż jednej, konkretnej osobie. W niektórych krajach musisz się dostosować, ze względu na niewielką liczbę potencjalnych hostów. I to nie jest złe – możesz się wiele w ten sposób nauczyć. Wolontariat w Afryce w Kenii: rekrutacja Przebieg procesu „rekrutacji” na wolontariat czasami trwa długo, nie jestem pewien dlaczego. Zdarza się, że organizacja przeczyta Twoją wiadomość i nie odpisuje. To sprawia, że wyjazd na wolontariat staje się trudniejszy, bo Ty przecież chcesz szybko dostać odpowiedź i pakować plecak. Czasami dostajesz odpowiedź tak późno, że w międzyczasie zdążyłeś odwiedzić już dwa kraje i odbyć dwa inne wolontariaty. Chciałbym, żeby wszystkie organizacje przeczytały te uwagi i wyciągnęły z nich wnioski… Dorota: Na szczęście nie zawsze tak jest, ja nie miałam żadnych złych doświadczeń z czasem odpowiedzi hostów, więc się nie zniechęcaj! Zapraszam do poniższego posta po garść praktycznych porad jak zorganizować wyjazd na wolontariat. Jak wyjechać na wolontariat za granicą? Poradnik krok po kroku. Ja wraz z innymi wolontariuszami pracujemy na wolontariacie w Afryce w Kenii na wyspie Mfangano w St. Linus Catholic Parish. Ksiądz Cavin O. Obeto rozpoczął tutaj program dożywiania 50 dzieci, by umożliwić im życie na godnym poziomie. Nasza obecna dodatkowa misja to poprawa dostępu do usług medycznych na wyspie. Każdy rodzaj pomocy przyda się na wyspie Mfangano – darowizny pieniężne, czy wolontariat w różnych dziedzinach – opieka nad dziećmi, uczenie, uprawa roślin, czy pielęgniarstwo i pomoc medyczna. Organizacja przyjmuje wolontariuszy z całego świata niezależnie od religii, by wspólnie zmieniać życie dzieci na lepsze. Wolontariat w Afryce w Kenii – codzienne zadania Na wolontariacie robię różne rzeczy, począwszy od gotowania, przez uczenie dzieci o swojej kulturze, po naukę robienia zdjęć, czy malowania. Wstaję o 7:00 i po śniadaniu wraz z innymi wolontariuszami przygotowujemy owsiankę dla dzieci. Zmywamy naczynia. Przygotowujemy lunch i wspólnie go jemy. Później pracujemy przy komputerach aktualizując stronę organizacji, robiąc filmiki i zdjęcia, organizujemy zbiórki pieniędzy. Jeśli trzeba coś naprawić lub pomalować, też się tym zajmujemy. Na koniec dnia sprzątamy i przygotowujemy kolację. Podoba mi się bycie częścią organizacji, która ma szczytny cel, taki jak na przykład opieka nad sierotami. Doświadczenie spełnia moje oczekiwania i wyobrażenia. Za wolontariat tutaj nic nie płacę, nie dostaję też wynagrodzenia. To wymiana pracy za jedzenie i miejsce do spania. Mam tutaj dobre warunki w porównaniu do lokalnej społeczności. Mam bieżącą wodę, kuchnię, kuchenkę i składniki do gotowania, a przede wszystkim – miłą atmosferę. I tyle mi wystarczy. Nie szukam niczego więcej, podoba mi się to, co robię. Wolontariat w Afryce w Kenii: ogólne wrażenia Kenia jest ciekawym krajem. Ludzie są otwarci, pozytywni i radośni pomimo tego, że ich życie jest pełne wyzwań. Szczerze mówiąc, spodziewałem się bardziej zaawansowanego kraju. Ciągle jednak pamiętam, że jest duża różnica w warunkach, w jakich żyją ludzie w różnych regionach Kenii. Jedną z najbardziej szokujących rzeczy było, że młodzi ludzie nie mają pojęcia, co to jest McDonald’s. Oprócz tego, wszyscy turyści chcą tutaj koniecznie jechać na safari – a to przecież jedna z najdroższych aktywności. Cieszę się, że tutaj dotarłem i że mogę pomóc tym wspaniałym ludziom. Chciałbym zrobić dla nich więcej – zmobilizować więcej osób spoza Kenii do pomocy. Sprawić żeby uwierzyli, że to ma ogromny sens. Nazywam się Murat Cehreli, jestem z Istambułu. Mieszkam poza Turcją już prawie dwa lata. Uwielbiam podróżować. Wierzę, że wszyscy powinniśmy robić coś dobrego dla innych. Mam nadzieję, że podobała Ci się historia Murata 🙂 Jeśli ciekawią Cię historie pozostałych gości, których zaprosiłam do opowieści o wolontariatach za granicą, zapraszam Cię do tych postów: Wzruszająca historia wolontariatu w TanzaniiDzieci Gwatemali, czyli wyjazd na wolontariat w Ameryce ŁacińskiejJak to jest opiekować się hodowlą alpak we Francji?Czy wolontariat w Izraelu jest dla Ciebie? Poznaj tą historię i przekonaj się! Jeśli podobał Ci się ten post, koniecznie powiedz mi o tym w komentarzu lub użyj przycisków na dole i udostępnij post na Facebooku, czy Twitterze! Dzięki! 🙂
Publikujemy piękną historię Ewy o spełnionym marzeniu o Afryce i wolontariacie misyjnym: „Żyła sobie mała dziewczynka. Miała może niespełna osiem lat, gdy podczas zwykłego, jak mogłoby się wydawać, dnia w szkole, zetknęła się po raz pierwszy ze słowem „misje”. Nie rozumiała wtedy jeszcze, jaką treść ono za sobą niesie. Co to właściwie znaczy? Co może kryć się pod tym enigmatycznym pojęciem? Pojawiła się w niej jednak drobna iskierka, od której miał się kiedyś rozpalić wielki płomień. Opowieści sióstr misjonarek z Kamerunu docierały do niej dosyć regularnie ze względu na stałe wsparcie udzielane im przez gdańską szkołę. Dziewczynka czytała listy od sióstr i ich podopiecznych. Przeglądała zdjęcia z podziękowaniami od dzieci – takich samych jak ona, a zarazem tak od niej odmiennych. Zauważyła, że to co ich tak naprawdę różni to nie kolor skóry, tradycje czy zwyczaje, ale to, w jaki sposób przeżywają one swoją radość z posiadania. Widziała szczęście wymalowane w ich oczach na widok zwykłych zeszytów i ołówków, które przebyły tak długą drogę z jednego kontynentu na drugi. Rówieśnicy po drugiej stronie świata stali się jej bardzo bliscy, chociaż nigdy nie miała szansy ich poznać. Skrycie marzyła, by kiedyś móc odkryć sekret tak prostej i nieuchwytnej wdzięczności. Fascynacja światem i chęć poznania wielości jego barw i odcieni nasilał się wraz z wiekiem. Dziecięca ciekawość nigdy nie znikła, puszczała korzenie w najrozmaitszych miejscach i rozwijała swoje pędy tam, gdzie poniosła ją przygoda. Jako nastolatka uczestniczyła w wielu prelekcjach misjonarzy i wolontariuszy misyjnych. Uwielbiała słuchać ich historii, które otwierały jej umysł, pomagały dostrzec wcześniej niedostępne dla niej niuanse. Z czasem, wyobrażenie niewinnego piękna i prostoty Afryki, zaczęło się zmieniać. Idylliczny obraz uśmiechniętych maluchów zyskał nowy wymiar. Zatopiona w świecie książek, głównie tych przygodowych opowiadających o dalekich wojażach, dziewczyna odkryła także to smutne oblicze Czarnego Lądu. Jej umysł zaprzątały problemy tamtejszych ludów nękanych przez kolonizatorów. Powoli rozumiała, że znajoma jej cywilizacja, nie jest wcale jedyną właściwą; że ludzie mogą się od siebie różnić, myśleć w inny sposób i mieć odmienne priorytety. Kiedyś dostała na urodziny od babci obraz z jakiegoś starego antykwariatu pełnego zapomnianych przez wszystkich bibelotów. Przedstawiał on maleńką afrykańską wioskę, domy zbudowane z gliny, dachy utkane z ususzonych liści. Rdzenna ludność uwieczniona została w jej codziennych obowiązkach. Kładąc się do łóżka, często patrzyła na tę scenę i zastanawiała się, czy będzie jej kiedyś dane zobaczyć to wszystko w rzeczywistości. Im była starsza, tym więcej spotykała wolontariuszy misyjnych, którzy pokazywali jej z czym wiąże się taki wyjazd, jakie są jego uroki, ale też te ciemne strony, o których nikt zazwyczaj nie mówi. Rozmyty dotąd obraz misji, przybierał kształtów, stawał się wielowymiarowy, a przez to coraz bardziej autentyczny. W pewnym momencie zorientowała się, że już nie jest małą dziewczynką, lecz młodą kobietą, która może decydować czemu chce poświęcić swoje życie. Do tego wielokrotnie przekonywała się, iż wielu wyjeżdżających na misje jest właściwie niewiele starszych od niej, a to znaczy, że spełnienie ukrytego pragnienia wcale nie jest poza jej zasięgiem. Podjęła decyzję i zaczęła poszukiwania. Takim oto sposobem znalazła się na formacji w Salezjańskim Ośrodku Misyjnym, gdzie otrzymała więcej, niż mogła się tego spodziewać. Zrozumiała, że sama świata nie zbawi i nikt też od niej tego nie wymaga, ale może być jednym z małych elementów większego Bożego dzieła. Zrozumiała, że to nie wyjazd jest najważniejszy, tylko czas formacji; że właściwie to wcale nie wie, czy pojedzie, ale mimo to będzie szczęśliwa, jeśli tylko zaufa Bogu i odda mu całą kontrolę. Wszystko zależy od tego, czy rzeczywiście takie jest jej powołanie. A Bóg odpowiedział jej „Tak”. Słowa: „Nie wyście mnie wybrali, ale ja was wybrałem, abyście szli i owoc przynosili” stały się jej drogowskazem. Teraz młoda, dorosła już kobieta stoi u progu swojej misji. Kobieta, która prawie nauczyła się chodzić po chmurach, wierzyć w to, że jeśli jej marzenia są zgodne z Bożą wolą, to z Jego pomocą nie ma nic niemożliwego. Chociaż gdzieś tam w środku czai się lęk, to wie, że cokolwiek się wydarzy, będzie dobrze. Może nie zawsze będzie łatwo, ale będzie dobrze. W tym momencie już nic nie oczekuje. Chce się nauczyć prawdziwej pokory, przyjmowania życia takim, jakim jest. Chce być dla innych, służyć im swoją otwartością i obecnością. To ja, Ewa, u progu mojej misji. To w moim sercu płonie ogień niedający się ugasić. W moim sercu bije Afryka”. Ewa Dardzińska wolontariuszka misyjna źródło: Archiwum Salezjańskiego Ośrodka Misyjnego
misje do afryki dla wolontariuszy